kontakt.marcinteam@gmail.com Telefon: 502 022 855 |
Sezon 2022
Ten rok dobiega końca i bardzo się z tego cieszę, bo to był jeden z trudniejszych jakie doświadczyłem.
Rok kiedy treningowo choć bardzo chciałem, robić więcej i mocniej to nie byłem wstanie. Noga coraz bardziej dawała o sobie znać. Zaciskałem zęby ale to nie zawsze się udawało. Tym bardziej doceniam to, że jednak udało się coś zrobić. Zrealizowałem kilka obozów treningowych. Jedne bardziej owocne jak zimowy w Szklarskiej Porębie gdzie budowałem wytrzymałość na biegówkach i jednocześnie mogłem spędzić czas z rodziną. Kolejny na Teneryfie odbył się z małymi komplikacjami zdrowotnymi ale na szczęście miałem tam rower, a terenów do jazdy tam nie brakuje. Ostatni najdłuższy w lecie spędziłem w Tignes we Francji razem z Basią i Olkiem. Spędziliśmy 2 miesiące na wysokości 2 tys m npm. Był czas na bieganie, rower, siłownie i dłuższe wycieczki ale też na pokazanie młodemu nowych miejsc. W połowie miałem wystartować w Marathonie du Mont Blanck na dystansie 90km ale wieczór przed startem został odwołany z powodu złych prognoz. Dzięki temu zrobiłem chyba najciekawszy do tej pory trening. Poleciałem przez noc z Courmayer do Chamonix. To było trudne ale ciekawe doświadczenie. Załadowanie jedzenia na tak długą trasę było wyzwaniem. Ta nocka dużo mnie nauczyła i to był dobry trening przed moim docelowym startem UTMB. Podczas tego pobytu wystartowałem też w zawodach w pobliskim Val d’Isere gdzie byłem czwarty.
Moim startem docelowym był główny dystans UTMB czyli 170km. Już raz próbowałem zmierzyć się z tym dystansem ale nie ukończyłem. Tym razem moim celem było dobiec do mety. I go zrealizowałem. Nie będę ukrywać, że miejsce nie było dla mnie satysfakcjonujące ale cieszę się, że ukończyłem i przyjąłem ten dystans. Dało mi to dużo radości. Następnym razem muszę być szybciej bo Olek już spał jak dobiegłem do mety. Mniej więcej w połowie w Courmayer miałem kryzys ale nie poddałem się i poleciałem dalej. Mój support był tam tak liczny, że nawet jeśli chciałbym zejść to nie było dla mnie miejsca w samochodzie. Potem już wiedziałem czemu tak mocno mnie motywowali do kontynuacji wyścigu. Ten start dużo mnie nauczył. To z wielu względów jedne z trudniejszych zawodów nie tylko jeśli chodzi o trasę ale o atmosferę rywalizacji, obsadę która zawsze jest niesamowicie mocna, jak na żadnych innych zawodach i trudno mieć tam chłodną głowę a ona jest niezbędna by odnieść sukces. Dobra lekcja za mną i mam nadzieję że nauka nie pójdzie w las.
Potem przyszedł czas roztrenowania. Zrobiłem kilka spotkań dla grup biegowych i treningów, odwiedziłem świetnie miejsce na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. I pojechaliśmy rodzinką nad morze – to od paru lat punkt obowiązkowy. Bałtyk jesienią jest naprawdę super. Już wtedy wiedziałem że czeka mnie zabieg. Klamka zapadła. Z bolącą nogą nie dałbym rady trenować tak jakbym chciał i jakie miałem możliwości. Operacja to zawsze ryzyko i postanowiłem je podjąć. Ogromny strach mi towarzyszył przed i po zabiegu, i w trakcie rehabilitacji. Wciąż czekam na zielone światło na bieganie ale póki co wszystko idzie w dobrą stronę i mam nadzieję że tak będzie, tego się trzymam. W Nowy Rok chce wejść z nadzieją że będzie dobrze.
Bo mam plan i to na dwa lata. Wiem już dziś, że na UTMB wrócę.
W tym miejscu dziękuję też moim partnerom za współpracę oraz moim zawodnikom, którzy byli i są. Wykonujecie naprawdę dobrą robotę.