Jesteś tutaj: Aktualności Mój start w UTMB 2022 - Job done!

Mój start w UTMB 2022 - Job done!

UTMB to igrzyska biegów ultra. Dla każdego biegacza to finał trailowej ligi mistrzów. Tysiące kibiców śledzących relacje, tysiące kibiców na trasach. Znaleźć się na listach startowych to marzenie każdego kto chociaż raz spróbował biegów trailowych. Każdy dystans przyciąga uwagę publiczności, ale najgoręcej rozpala główny bieg UTMB na dystansie 171 km z 10 000 metrów przewyższenia - pętla wokół Mont Blanc. Moim zdaniem w tym roku każdy dystans miał swoją śmietankę najlepszych biegaczy - oczywiście z wybitną dominacją na dystansie UTMB gdzie na listach znajdowali się najlepsi z najlepszych, a przed nimi Kilian Jornet ????

Start, w właściwie ukończenie, UTMB było moim celem od blisko dwóch lat. Postawiłem sobie za zadanie ukończyć bez względu na wszystko. Z punktu widzenia sportowca to były cieżkie dwa lata. Zostałem ojcem, wokół szalała pandemia, zawody były przekładane lub odwoływane, a i kontuzje mnie nie omijały. Dzisiaj mogę powiedzieć, że przygotowania pod każdym względem bardzo dużo kosztowały. Cały czas miałem w głowie poprzedni start w UTMB w 2019, który zakończył się DNF.
Tym razem zacząłem spokojnie, wiedząc, że na ściganie jeszcze przyjdzie czas. Pierwsze problemy zaczęły się kiedy już byłem za Les Chapieux (50 km), gdzie schodziłem z trasy w 2019. Poczułem ciężar w żołądku, coś mi zaszkodziło. Zacząły się wymioty, powoli spadałem w rankingu. Mimo, że byłem niesamowicie zmotywowany, to kontrolę przejęła głowa. Tak mnie wyszarpalo, że aż musiałem na łące poleżeć ????  

Kiedy dotarłem do Courmayer najprostszym rozwiązaniem było zejść z trasy. Ale tego dnia chciałem walczyć o każdy kawek trasy. Później nastąpiła ulga, pokonałem kryzys i nawet bardzo dobrze mi się biegło. Oczywiście z czasem było coraz trudniej, powoli stopy dawały o sobie znać. Znałem trasę i byłem niesamowicie skupiony na jak najlepszym jej pokonaniu. Od punktu Col de la Seigne (60km) do mety w Chamonix sukcesywanie przesuwałem się w rankingu z 198 miejsca kończąc na 79 miejscu. Byłem tak nastawiony na cel, że ostatniego zawodnika wyprzedzilem już na wbiegu do Chamonix. Nie odpuszczałem do końca.

Dało mi to 79 miejsce. Czy to dobre miejsce? Jasne - bo jestem na mecie. Zamknąłem pętle, cel zrealizowałem. Kawał dobrej roboty zrobił support - zarówno ten na miejscu, jak i ten, który kierował z Polski. Basia wspierała mnie gdzie mogła. Miała duże wsparcie w postaci ekipy z rodziną Michalaków na czele oraz Łukasza, który zdalnie przekazywał informacje z trasy oraz punktów, w których support nie był dozwolony, raporty pogodowe oraz dbał o przekazywanie informacji poprzez FB i IG. Taki zespół oraz spotykani kibice z Polski - to wszytko podnosiło na duchu i pchało do przodu. Dodatkowo na punktach odżywczych mogłem zobaczyć Aleksandra, który również czekał na mnie na mecie. Tym razem spał, ale mam nadzieje ze jeszcze razem wbiegiemy w przyszłości.

Do Chamonix na pewno jeszcze wrócę - gdy uporam się z problemami zdrowotnymi, porządnie przepracuje okres przygotowawczy i przy wsparciu zespołu znowu będę się ścigał. Trzeba wyeliminować jeszcze kilka błędów i będzie dobrze . Apetyt rośnie. Byłem już na podium CCC i TDS, więc wiem ile trzeba poświecić i co zrobić. ???? Teraz odpoczynek i wracam do pracy.